Choć Harry Styles zakończył trasę „Love On Tour” już niemal dwa lata temu, nie przestaje zaskakiwać tym, jak wykorzystuje wolny czas. Brytyjski gwiazdor unika medialnego szumu, ale gdy już pojawia się publicznie — robi to po swojemu. Tym razem postanowił odwiedzić Watykan, gdzie osobiście przyglądał się wydarzeniu, które elektryzowało cały świat katolicki – konklawe, czyli wybór nowego papieża.
„Techno is my boyfriend” – właśnie taki napis widniał na jego czapce z daszkiem, gdy stanął na Placu św. Piotra.
Styles pojawił się w otoczeniu tłumu wiernych, wpatrzony w Kaplicę Sykstyńską i oczekujący na biały dym, który miał zwiastować wybór nowego papieża. Fani, którzy go rozpoznali, nie kryli zdumienia — choć znany jest z nieprzewidywalności, mało kto spodziewał się go w takim miejscu i okolicznościach.
„On naprawdę był na konklawe. I wyglądał, jakby po prostu przyszedł na chwilę refleksji” – komentowali internauci.
Styles od zakończenia tournee żyje według własnych reguł. W sieci pojawiły się już zdjęcia, jak bierze udział w maratonie, naprawia samochód czy wykonuje jogę… w szczerym polu. Tym razem dodał do swojej listy coś zupełnie nowego – obserwację jednego z najważniejszych religijnych rytuałów w Watykanie.
„Harry ma listę rzeczy do zrobienia poza sceną, i chyba nikt nie zgadnie, co będzie następne” – żartują jego fani.
Niektórzy sugerują, że Styles odwiedził Watykan w przerwie od pracy nad nowym albumem. Był ostatnio widziany w okolicach studia nagraniowego, więc być może to duchowa inspiracja na nowy etap twórczości.
Czy widział papieża Leona XIV? Tego nie wiadomo. Ale pewne jest jedno — potrafi zniknąć z show-biznesowego zgiełku i wtopić się w tłum dokładnie wtedy, kiedy chce.