Jerzy Bralczyk wywołał spore zamieszanie, mówiąc na antenie TVP Info, że psy „zdychają”, a nie „umierają”. Słowa językoznawcy spotkały się z oburzeniem, także wśród znanych osobistości. Teraz głos zabrała Kinga Rusin.
Od kilku dni trwa publiczna debata na temat „osób ludzkich i nieludzkich” oraz tego, jak należy mówić o zwierzętach. Wszystko za sprawą Jerzego Bralczyka, który niespodziewanie znalazł się w centrum wielkiej afery. Popularny i ceniony profesor w programie TVP Info stwierdził, że takie pojęcia jak „adoptowanie zwierząt” czy „pies umarł” są dla niego jako językoznawcy obce.
Słowa eksperta wywołały spore oburzenie, również wśród znanych osobistości. Do dyskusji dołączyły się m.in. Ewa Minge i Karolina Korwin Piotrowska. Ostatnio kontrowersyjną wypowiedź Jerzego Bralczyka skomentowała także Katarzyna Dowbor. Dziennikarka, jako miłośniczka zwierząt i właścicielka psa, przyznała, że „słowo 'zdychać’ jest poniżające, lekceważące i obraźliwe”, a żeby używać go wobec ludzi czy zwierząt, „trzeba być człowiekiem bez serca i bez empatii”.
Kinga Rusin komentuje słowa Jerzego Bralczyka
Do grona osób komentujących aferę z Jerzym Bralczykiem dołączyła także Kinga Rusin, która często wypowiada się w kontekście praw zwierząt i ekologii. Dziennikarka przyznała, że utożsamia się z oburzeniem na słowa językoznawcy.
„Nawet nie wiecie, jak mnie cieszy ta trwająca już kilka dni burza o semantykę, którą wywołały słowa prof. Bralczyka. Większość ludzi ma (przepraszam za dosłowność) gdzieś poprawność językową, bo w obliczu śmierci psiego czy kociego przyjaciela, słowo 'zdechł’ po prostu nie chce im przejść przez gardło. I ja to rozumiem i myślę tak samo” – podkreśliła na wstępie.
W dalszej części wpisu Rusin przytoczyła historię konia Eolo, z którym pożegnała się rok temu.
„Dokładnie rok temu UMARŁ mój ukochany koń Eolo. Może z koniem nie ma się tak bliskiej więzi jak z psem (nie towarzyszy nam na każdym kroku), ale to nie znaczy, że nie można się do niego przywiązać i nawet go 'kochać’. Kochałam czas spędzony z Eolo, kochałam go czesać i głaskać, kochałam po prostu z nim przebywać. Trafiliśmy na siebie w 2005 roku, kiedy miałam trudny moment w życiu. Obcowanie w takim czasie ze zwierzęciem, które się uwielbia, jest nie do przecenienia. To była moja hipoterapia. Kiedy Eolo skończył 18 lat, wysłałam go na emeryturę na Mazury, gdzie w spokoju dożył sędziwego, jak na konia, wieku – 25 lat. Nie pisałam o tym, nie zamieściłam żadnych zdjęć, bo po prostu pękło mi wtedy serce i nie byłam w stanie przejrzeć swoich albumów dokumentujących tak wiele wspólnych chwil. Zrobię to teraz, żeby niejako uczcić jego ŚMIERĆ” – zaznaczyła.
Była gwiazda TVN podkreśliła również, że chciałaby, aby dyskusja nad językiem przerodziła się w ogólnopolską dyskusję nad naszym stosunkiem do zwierząt. Zwróciła się także do polityków, którzy powinni jej zdaniem poprawić los zwierząt w Polsce. Kończąc obszerny wpis, zwróciła się bezpośrednio do Jerzego Bralczyka.
„Profesorowi Bralczykowi dedykuję wiersz mistrza słowa Jeremiego Przybory pt. 'Zdechł pies’ (koniecznie przeczytajcie!). Gdybym miała dziś wybierać swojego mistrza, to wybrałabym właśnie Przyborę, bo choć mam szacunek dla merytorycznej wiedzy prof. Bralczyka, w jego wypowiedzi zabrakło wrażliwości i refleksji” – skwitowała.
